S.T.A.L.K.E.R. Wiki
Advertisement

To historia wymyślona, którą ze S.T.A.L.K.E.R.em łączy głównie Las. Można krytykować jeśli ktokolwiek to przeczyta. Jak kogoś ciekawi skąd się to wzięło niech zajrzy na mój profil, wszystko wytłumaczone.

OSTRZEŻENIE : Tekst zawiera momenty (całość), które są niemożliwe zarówno w grze jak i życiu.

Miłego czytania ^^


Widziałam go. Człowiek. Siedziałam na drzewie, na krańcu Lasu. Patrzyłam i obserwowałam jak ta dwunożne zwierzę skrada się do jelenia z czymś metalowym w rękach. Czekałam aż zaatakuje. Jest on wrogiem mojej rodziny, więc muszę znać jego możliwości. Widzialam jak myśliwy wyciąga coś na kształt moich ostrzy, ale to coś było węższe. Włożył te małe rzeczy do metalowego narzędzia by później z kliknięciem zamknąć pojemniczek. Chwilę potem usłyszałam huk, od którego prawie spadłam z drzewa. Gdy oglądałam jak ludzka istota zabiera martwe zwierzę usłyszałam ciche wołanie mojego przybranego brata. Nie będę owijać w bawełnę, jestem człowiekiem żyjącym wśród rysiów i nazywam się Siva. Nil, mój rysi brat, opowiedział mi jak Ikka, przybrany ojciec, gonił dorosłego mężczyznę, który od kilku lat polował na moich pobratymców. Mówił, że mój "tata" wziął mnie na ręce, by niedaleko Lasu zostawić i zdobyć czas na ucieczkę. Na szczęście Ikka go dopadł.
W wieku 13 lat mój żywy dom podarował mi broń podobną do grotu strzały. Nauczyłam się rzucać i wykorzystywać ostrza we właściwy sposób. Teraz są zarówno bronią i wyposażeniem. Popatrzyłam w głąb Lasu, z którego wołał mnie Nil, a wraz ze mną głowę obrócił myśliwy. Szeroko uśmiechnęłam się do wyłaniającej się sylwetki, w przeciwieństwie do człowieka, który z przerażeniem malującym się na twarzy szybko podniósł broń do oka i wycelował. Widziałam to w zwolnionym tempie. Najpierw usłyszałam huk, więc zeskoczyłam, by osłonić brata. W locie wyjęłam jedno z ostrzy z futerału umocowanego na biodrze i jak najszbciej zagrodziłam lecącemu pociskowi drogę bokiem mojej broni. Pod wpływem siły, z jaką zderzyły się te dwa obiekty, wystrzelona przez człowieka "kulka" spłaszczyła się i zosawiła drobne wgłębienie w moim metalu. Istota ludzka patrzyła się to na mnie, to na Nila ze zdziwieniem by po chwili puścić jelenia i uciec w przeciwną stronę od nas.
- Mogę? - spytałam sę brata nie spuszczając niedoszłego myśliwego z oczu
- Teraz nie masz wyboru. Widział cię. - Las i rysie utrzymują mnie w tajemnicy zarówno przed ludźmi jak i innymi zwierzętami.
Ruszyłam biegiem za ofiarą. Czułam jak wiatr uderza mnie prosto w twarz. Nogi ruszały się utomatycznie odbijając od mijanych korzeni, a czasem drzew. Stanęłam na liściu. Zaszeleścił. Gdyby było to polowanie zwierzyna już wiedziałaby gdzie jestem. Na szczęście człowiek sam tworzy wokół siebie całkiem pokaźną gamę dźwięków, hałasuje jak dzik, nie sądzę by usłyszał mój błąd. Dawno go wyprzedziłam, a teraz chowam się za drzewem, obok którego prawdopodobnie przebiegnie. Wystarczy wystawić ostrze, gdy nie będzie miał czasu na unik, i po sprawie.
Po ukończonym "polowaniu" targałam ludzkie ciało tam gdzie zostawiłam brata. Nie przepadam za człowieczyną, za mało mięsa i jakieś takie żylaste. Rysie za to zadowolą się wszystkim co można zjeść. Niedaleko drzewa, na którym siedziałam, przysiadł sobie Nil. Jak tylko poczuł zapach krwi wstał, oczy mu się zwęziły i dalej wąchał szukając innych zapachów. Typowe zachowanie dzikiego zwierzęcia. Najpierw bada skład powietrza by dowiedzieć się kto idzie. Chyba odnalazł moją woń między krwią, bo oczy wróciły do normy, a oddech uspokoił, by po chwili wyrównać. Pochylona od ciężaru wyszłam zza krzaków. Gdy brat jest rozdrażniony, tak jak przed chwilą, nie należy do niego podchodzić czy chodźby pokazywać się jeżeli ktoś ceni swoje życie. Talent do polowania i walki Nil odziedziczył po Ikkce, ale potrzebuje jeszcze czasu by rozpoznać kto jest wrogiem, kto przyjacielem, a kto jedzeniem.
- Ślinisz się. - sprowadziłam przyrodniego brata na ziemię
- Wybacz. Dziś robimy wyżerkę!
- Przestań się podlizywać i weź to ode mnie. Ciężki jest. Jeśli tego nie zrobisz masz upolować dla mnie dzika. Wiesz że nie przepadam za ludzkim mięsem.
- Nie rozumiem cię. Ludzie są tłuści i pyszni.
- Są też żylaści i mają małą ilość prawdziwego mięsa. Poza tym nie smakuje mi. - rzuciłam ciało na grzbiet wielkiego rysia i sama się tam wgramoliłam - A teraz do domu marsz!
- Miałem targać tylko żarcie. Wysiadaj.
- Póki nie obiecasz że zaraz upolujesz dzika. Pamiętaj, dzisiaj mam zamiar go zjeść.
- Dobra, ale zejdź. Ciężko mi.
Zsiadłam i razem, krok w krok, szliśmy w głąb lasu. Jeszcze nie wspomniałam o swoim wyglądzie. Mam białe włosy z czarnymi końcówkami i szare tęczówki. Ubrania są zebrane z kilku różnych ciał, zazwyczaj męskich zwłok. Buty zrobiłam z wilczej skóry, dzięki temu są miękkie i nie słychać jak się idzie. Luźne czarne spodnie zabrałam w połowie zjedzonemu myśliwemu z drugiego krańca Lasu, rzadko się takie spotyka. Jako koszulkę mam golf bez rękawów. Ostatnio w pudełku z napisem APTECZKA znalazłam gługie bandarze, więc owinęłam nimi ręce, by podcza biegu ich nie kaleczyć.
Jestem bardzo ciekawa, co ukrywa ten nieżywy pan na rysiu. Zręcznie omijaliśmy znane nam drzewa aż trafiliśmy na polanę. Po lewej stronie wielkie jezioro zajmowało połowę wolnej przestrzeni, zaś po prawej ziała czarna dziura w pagórku.
Witamy w domu!
Advertisement